QUEER AWANGARDA 2#: CIAŁA NIEBIESKIE - "CATHEDRAL"(1971)
Wiem jak ugryźć klikiem, żeby został ślad, choć z SEO nie korzystam. Prawdę powiedziawszy, uważam je za rodzaj kradzieży spojrzenia, w której nie chciałbym uczestniczyć. Jednocześnie szukam słów na końcu gardła, licząc, że dotkną one właściwie. Czasami, odnoszę wrażenie, że dotykają i tak oto udaje mi się przebrnąć przez zwały i zmarszczki słowne, by wreszcie z słów się rozebrać.
Chase nazywa to przestrzenie imionami dwojga kochanków, którzy stale siebie obdarowują afektami. Jest też trzeci – niejako boski łącznik pomiędzy psyche a physis. Tyleż mistyczny, co przewrotnie przekraczający „normy” pomiędzy sacrum a profanum. Reżyser „posłańca” nie obdarza mniejszą uwagą – uczestniczy on w równym stopniu w procesie łączenia, co przekraczania granicy pomiędzy fizycznym a metafizycznym. W tej „Katedrze” ciała są niebieskie, a ich ekstaza – prawdziwie niebiańska.
Fraktalne witraże migają w bezczasie, ścięgna, jak całuny odbijają twarze. Kolumny z żeber zrastają się ze sobą, tak że nie są już do rozpoznania, które, kogo. Jedno jest pewno – weszliśmy w dusze. Kamera często góruje astralnie nad łóżkiem, by wskazać ukryte miejsce spotkania. Z oczu się już, jednak rozebraliśmy, to i z słów by wypadało. Pozostaje ufać, że dłonie i ciemność zaprowadzą nas, gdzie wszelkie „ja” jest zbędne.
Comments
Post a Comment