POSTPUNKOWE KINO Z NIEMIEC 2#: KRWAWE ŁZY MARYI DZIEWICY - "DAS GOLD DER LIEBE" (1983)
Najdelikatniejszy kwiat kanału łzowego zawsze zostanie najpierw podrażniony nim się nauczy. "Jeśli zechcesz, znajdziesz mnie w ogrodzie, o ile tylko nie pada" - śpiewa Blixa Bargeld w utworze Einsturzende Neubauten "The Garden" i przebija z tego najprawdziwsze zawstydzenie. Zawstydzenie swoją osobą, o którym ciężko mówić, ale też ciutka skupienia na sobie w obliczu zaniedbania. To takie uczucie, które młodość rzadko przyjmie, częściej obróci w gniew. Wybuch nie jest tu oznakiem siły, lecz smutku. Miłości zapokaliptycznione – gęste jak krew lecz zrównane z glebą – to inna obsesja niemieckich outsiderów. Tym bardziej, że za nigdy nieskonsumowanymi uczuciami mieszka "piękny" ( a jakże) głód egzystencjalny – głód uwagi uaktywniający się w reakcji na naprężone żyły kryzysu. Eckhard Schmidt lubi zastawać nastolatków u szczytu ich bezradności. Wie bowiem, że taka bezradność razi w najbardziej możliwie poetycki sposób.
Bohaterka "Złota miłości" zasobów ani psychicznych, ani materialnych do radzenia sobie ze światem nie posiada, wobec tego musi stać się wobec niego beznadziejnie uległa. Oto pojawia się okazja na zobaczenie na żywo zespołu DAF, Patricia jednak nie może dostać się na koncert. Sytuacja ta ujawnia jej przypadłość – płacz krwawymi łzami. Niestety, nocny Wiedeń nie ma litości i wkrótce Patricia staje się ofiarą na celowniku polującej na mieście wampirzycy. Fabuła ta oczywiście jest pretekstem, do wprowadzenia widza w trans za pomocą powolnych przejść montażowych idealnie zsynchronizowanych z utworami DAF z albumu "Gold und Liebe" – w zasadzie, można by zaryzykować stwierdzenie, że "Złoto miłości" jest formą rozszerzonego wideo promocyjnego zespołu, gdyby nie fakt, że film zadebiutował 2 lata po premierze albumu pod tym samym tytułem. Należałoby zatem bardziej go określić wariacją na temat liryki zawartej na krążku.
Niech Was nie zmyli gładki miks warstwy dżwiękowej z wizualiami ( w przeciwieństwie do wcześniej omawianego eksperymentu Christophera Doeringa - "3302...",który był bardziej zainteresowany wszelkimi wytrąceniami z rytmu, aby utworzyć cos na kształt kolażu). To dalej autorskie, postpunkowe kino, którego nerw zostanie z twórcą aż do wczesnych lat 90-tych. Schmidt jako twórca teledysków dla zespołów new romantic wie, jakie elementy ze sobą połączyć, by przyniosły oczekiwany efekt. Choć karierę zaczynał już krótkimi metrażami, w pierwszej połowie lat 60-tych, mocno formacyjny wydaje się jego okres pracy dziennikarskiej w punkowym magazynie S!A!U oraz spotkania z twórcami Nowego Niemieckiego Kina – między innymi Reinerem Wernerem Fassbinderem czy Wernerem Schroeterem. Schmidt tworzy jednak kino, w którym przeplatają się wszystkie jego aktywności – senna atmosfera oraz fabularna abstrakcja filmów odsyłają do jego poezji, współpraca z DAF oraz innymi punkowymi grupami – łączy elementy marketingowe wyniesione z doświadczenia w pracy redaktorskiej oraz reżyserskiej "na zlecenie". W tym wszystkim jest to ewidentnie kino szczere, adresowane do kręgów związanych z subkulturą, mówiące jej językiem.
Blisko tu także do już coraz mniej widocznych w latach 80-tych twórców Eurohorroru takich jak Jean Rollin czy Jesus Franco, gdyby tylko ci zamiast psychodelii czy jazzu bratali się z zespołami EBM. Tu zresztą Schmidt najbardziej w swojej filmografii pozwala sobie na posługiwanie się logiką senną – niejako jakby furtkę otworzył mu komercyjny sukces powstałego rok wcześniej "Der Fan" również z muzyką DAF. W tamtym filmie inny młodzieńczy umysł reaguje na wyobcowanie w iście gotycki sposób. W "Gold und Liebe" ten trop jest kontynuowany – młodość to koszmar ze względu na notoryczny brak przygotowania na nią. Ale przecież to, co jest dziewictwem młodości, staje się poezją okresu dojrzałego. Najciekawsze są jednak bardzo przewrotne kanonizacje, których Schmidt dokonuje – w końcu staniecie przed brakiem, wiąże się dla młodych z bestialskim ( często nieświadomym) kontratakiem. Co zostawia z pytaniem – czy ich przemoc wynika z niewiedzy, jak działa świat, czy może - co bardziej poruszające - już wiedzą, jak on działa, ale i tak decydują się na jej zastosowanie. Estetytką estetyką, ale może to po prostu dowód, że punkowe krwawe łzy Maryi Dziewicy skrywają więcej niż moglibyśmy się po nich spodziewać.
Comments
Post a Comment