JAPOŃSKIE "RÓŻOWE KINO"3#: TO SŁOWO NA "M"- "LOVE HOTEL"(1985)

 


10 m2. Tyle zazwyczaj mają dla siebie japońscy kochankowie w sypialniach . Czy ich dłonie ze sobą splecione? Czy dotykają siebie z wyboru czy mimochodem? Dłonie z pewnością mogą podjąć decyzję jaką tylko chcą na 80m2. Tyle właśnie potrafi zajmować luksusowy pokój w Love Hotelu. Tu na suficie znajdują się lustra, po ścianach pływają światła neonów. W dyskretnej skrytce, dla chętnych, ukryte są gadżety.

Pokoje w hotelach miłości potrafią też przyjmować kształty lochów, futurystycznych statków kosmicznych, średniowiecznych komnat..Po niektórych pokojach, dzięki radio roznoszą się dźwięki z baru albo z biura. Wystarczy wybrać odpowiedni kanał i można się przenieść zmysłami do świata perwersyjnego albo wymyślonego na okoliczność "wpadki". Innymi słowy – Hotele miłości zarówno stwarzają utopię, jak i budują życia par. Korzystają z nich biznesmeni z podwójnym życiem, prawiczkowie i dziewice, pary nie będące jeszcze na swoim i małżeństwa z długim stażem.

Nie jest tajemnicą to, że do kogo dosiadamy w tramwajach czy zajmujemy miejsce w grupie nie jest przypadkiem. Nasza bliskość lub jej brak mierzalne są w pozach przybieranych w życiu codziennym, w odległości do nieznajomych lub pomiędzy nieznajomymi. Nami i Tetsuro poznają się w zaciszu Hotelu Miłość, jednak jest to sytuacja dla obydwu z nich opresyjna. Dla Nami wyrosła z chęci zarobku, dla Tetsuro z frustracji. Nie będzie to jednak zwyczajna transakcja. Po latach, jedno rozpozna drugie. Uruchomii to machinę emocjonalnych i ruchowych niezborności. Niby będą próbowali siebie ominąć, ale się uścisną. Niby będą chcieli być w swoich życiach osobno, ale znowu z nich  do siebie uciekną. Wszystko niby i pytanie "czy na niby, czy naprawdę?"

Tam gdzie, europejscy twórcy lubujący się w chirurgicznej dysekcji serc udzielili by na to bardzo bezpośredniej odpowiedzi, reżyser tego nie robi i ma się wrażenie, że sam na szczęście nie wie. Gdyby wiedział, byłby mądrzejszy od swoich bohaterów. Zachowuje ostrożność dokumentalisty, ale zagląda – do miejsc ich schadzek, do sposobów przytuleń, do seksu niesionego poczuciem winy i seksu opartego na zagubieniu. Wreszcie, zagląda do ich kłamstw. Do ich wykroczeń. I ich nie wybiela. Niemniej, te wykroczenia sprawiają, że oboje – pomimo dzielonych łóżek i pocałunków, się nie spotykają. Być może nigdy się nie spotkali. Być może to były tylko lustra na suficie. Być może oślepił ich tylko neon z napisem "miłość". Być może.

Ta refleksja dotyczy też platformy, jaką były filmy Roman Porno( nazwę tłumaczy się potrzebą stworzenia "porno romantycznego") dla studia Nikkatsu. W latach 80-tych, kiedy Japonie zajmował jeszcze ekonomiczny rozkwit – a co za tym idzie również pewien rozpad więzi, rynek na różowe kino rósł na potęge. Nic dziwnego, więc że softcoreowa erotyka zaczęła kusić autorów – zarówno łatwą obietnicą zarobkową, jak i relatywną swobodą twórczą. Wytworzyło to bardzo specyficzną sytuację, w której reżyserzy obierając tematy tabu – eksplorują je socjologicznie i psychologicznie, dostarczając jednocześnie, całkiem odważne sceny łóżkowe ( w dalszym ciągu symulowane). Można nawet powiedzieć, że tzw. Roman Porno najbardziej bodaj, przygotuje grunt pod rozwój tzw. Francuskiej Ekstremy z której wyrosły talenty pokroju Bruno Dumonta, Gaspara Noe ( Noe pozytywnie zresztą wypowiadał się o "Love Hotelu") czy Phillip'a Granderieux. Dwuznaczność moralna, pogłębione portrety psychologiczne, dosadność środków wyrazu – to wszystko podskórnie przedostanie się do Europy wchodzącej w nowe millennium. Różnica jest taka, że bliżej nas – dostanie łatkę sztuki wyższej, inteligenckiej. Tymczasem, w Japonii symbioza z popkulturą jest tak duża, że nie ma potrzeby dzielenia – to też terapeutyzujące społeczeństwo erotyczne stymulanty, nadal są zwyczajnie nieco bardziej wyrafinowanymi stymulantami.

Jeśli Japończycy pokazują swoją erotyką coś istotnego, to zdumiewający dystans do siebie i często bardzo wysoki poziom proponowanych dóbr, co powinno dawać do myślenia. Żyjemy bowiem w czasach, w których internetowa bańka pornograficzna cały czas pęcznieje, czemu epidemie depresji oraz pracoholizmu nie pomagają. W końcu, materiały pornograficzne – twarde lub miękkie, zawsze istniały i będą istnieć, ale mamy również wpływ na to w jaki sposób rynek ten będzie kształtował nas i nasze relacje. Pamiętajmy, że tuzy tego biznesu uwielbiają wspomnienia z kozetek.

Comments